Wadi Tiwi, Wadi Shab i Sur to cele dzisiejszej wycieczki, więc zapowiada się bardzo ciekawie. Wyjeżdżamy z Ras Al Jinz drogą w kierunku Muscatu, Przewidziana trasa liczy 180 kilometrów, a celem są wadi. Chcemy się nimi nacieszyć bez napinki czasowej, dlatego poprzedniego dnia przejeżdżając koło nich, tylko rzuciliśmy okiem.
Wadi? A co to jest?
Wadi oznacza dolinę, ale nie taką zwykłą, jakie znamy w Polsce. Wadi to doliny w górach na obszarach pustynnych, do których spływa woda deszczowa. Najwyższe góry na Półwyspie Arabskim są w Omanie, dlatego najpiękniejsze wadi też tam można znaleźć. Wadi może występować również na obszarach bardziej płaskich, gdzie powstają oczka z wodą deszczową. Mimo, że są to piękne miejsca, nie należy się tam zapuszczać gdy zanosi się na deszcz. Poziom wody w strumieniach gwałtownie się podnosi a uciekać nie ma gdzie.

Wjazd do Wadi Tiwi
Wadi Tiwi czyli ekstremalna jazda
Na szczęście pogoda jest znakomita. Pierwszy cel to Wadi Tiwi. Można tam samochodem, ale tylko wyposażonym w napęd na cztery koła. Potrzebne są też spore umiejętności w prowadzeniu auta i duże samozaparcie. Zaczyna się pięknie, wadi dochodzi do samego morza i jedzie się początkowo normalną szeroką drogą. Widoki są fantastyczne, niesamowita zieleń i wysokie szczyty.
Wszystko jest OK do wjazdu do pierwszej wioski. Droga gwałtownie się zwęża i jedzie się pomiędzy domami prawie ocierając lusterkami samochodu o ściany. W drugiej wiosce jest to samo, ale dodatkowo zaczyna być bardzo stromo. Gdy w trzeciej wiosce zdziwieni ludzie zapytali nas, czy na pewno tym autem chcemy dojechać do wodospadu, który kończy Wadi Tiwi, daliśmy za wygraną. Z niemałymi kłopotami udało się zawrócić i pojechaliśmy do leżącego obok Wadi Shab. Miejscowi po Wadi Tiwi poruszają się pickupami, trąbiąc przed każdym zakrętem.

Odtąd zaczynają się kłopoty
Myjnia samochodowa
Gdy w końcu udało nam się zjechać na bezpieczną drogę, postanowiliśmy chwilę odpocząć przy gaju palmowym. W tym miejscu rzeka wylała na drogę. Ku naszemu zdziwieniu podjechał gość samochodem, wyjął sprzęt i zaczął myć auto. Faktycznie, w Omanie nie ma zbyt wielu myjni samochodowych, dlatego ludzie kombinują jak mogą. Najczęściej auta myją młodzi Pakistańczycy pod centrami handlowymi, ale tutaj gość poradził sobie sam.

Rezydencja
Wadi Shab – cud natury
W Wadi Shab samochód zostawia się na darmowym parkingu. Jest tam dostępna toaleta. Najpierw należy się przeprawić przez rozlewisko. Desperaci mogą wpław, my skorzystaliśmy z przeprawy łodzią za 1 riala, czyli niecałe 9 zł od osoby.
Droga jest wyłącznie piesza, widoki fantastyczne. Początkowo idzie się przyjemnym deptakiem, później szlak się gubi i trzeba trochę poskakać po kamieniach. Po drodze można, prócz niesamowitych widoków, podziwiać ruiny starych domów pasterskich.
Gdy docieramy do końca doliny, zaczyna się bardziej ekstremalna część zwiedzania. Potok wypływa z jaskini, w której jest wodospad. Dotrzeć tam można tylko płynąc. W jaskini jest zawieszona lina, po której można się wspinać i skakać do wody. Tu jednak dopadł nas pech. Bateria w kamerce odmówiła współpracy w najbardziej nieodpowiednim momencie. Zawsze gdy odwiedzaliśmy wadi podczas naszej podróży po Omanie byliśmy w pełni usatysfakcjonowani.
Sur
Nacieszyliśmy się widokami, jedziemy do Sur. To miasto zamieszkane przez 120 tysięcy ludzi, położone nad morzem. Hotel rezerwujemy przez booking.com. Sur to stolica obwodu, miasto z długą tradycją, szczególnie żeglarską. Są dwa forty, jeden w ruinie, a drugi za potężnym murem z drutem kolczastym, więc dostęp jest utrudniony. Robimy sobie nocny objazd i idziemy na kolację. Panie zamawiają jakąś miejscową rybę, która składa się głównie z ości, ja wybieram kebab. Co prawda kebab wyglądał jak szaszłyk, ale był bardzo dobry.
Sur nie miało szczęścia w historii. W XVI wieku panowali tam Portugalczycy. Odbite przez imama przeżyło rozkwit gospodarczy, jako port w handlu z Indiami i Afryką. Dobra passa skończyła się, gdy w XIX wieku Anglicy zakazali handlu niewolnikami. Później przekopano Kanał Sueski i port przestał mieć znaczenie.
Sur przez wieki znane było również z potężnej stoczni budującej omańskie statki. Nie tak dawno stocznię również zamknięto. Ostatni klasyczny statek kupił gość z Dubaju. Mieszkańcy Sur jednak zrobili zbiórkę pieniędzy i statek odkupili. Otwarto muzeum, w którym jest eksponowany. Niestety nie udało nam się go zwiedzić ze względu na piątek, czyli muzułmański dzień wolny od pracy.
Po przeczytaniu tak wspaniałej fotorelacji, nic nie powinno zaskoczyć w zwiedzaniu tego miejsca.
A jednak… Zaskoczyć może fakt, że jest tam piękniej, niż na zdjęciach 🙂